Pełni zapału i zaciekawienia słuchali uważnie słów przewodników. Wracając do skarbnika co poniektórzy bardzo się go wystraszyli, gdy zobaczyli go wyłaniającego się ni stąd ni zowąt zza rogu drewnianej belki. Jak się jednak okazało, nie taki straszny ten skarbnik jak by się wydawało, każdego poczęstował cukierkiem. Panie nawet pociągnęły go za brodę, bo ponoć to przynosi szczęście. Gdy uczniowie zwiedzili już całą kopalnię, zobaczyli prawdziwe maszyny, usłyszeli wybuchy i zobaczyli zwierzęta które pracowały na kopalni, podziemną przygodę zakończyli przejazdem kolejką górniczą Karlik. Po powrocie na powierzchnię był czas na zakup drobnych pamiątek, oczywiście z odrobiną węgla. Radości nie było końca, podobnie jak wycieczki, bo z Zabrza uczniowie wraz z opiekunami pojechali prosto do Tyńca gdzie zwiedzili muzeum, oczarowani byli pięknymi organami kościelnymi, dowiedzieli się czegoś więcej o benedyktynach którzy tam mieszkają, przemierzyli korytarze którymi na co dzień przechodzą, zobaczyli pięknie pisane księgi. Na samym końcu postanowili pójść podziwiać widoki, które w blasku zachodzącego słońca miały swój jedyny, niepowtarzalny urok. Niektórzy, podobno, z góry wypatrywali gdzie te nasze Wołowice i szkoła, bo po całym dniu pełnym wrażeń stęsknili się za szkołą i rodzicami. To był pełen emocji i wrażeń dzień, wszyscy wysiedli z autokaru z uśmiechem na twarzy.